Czy wojna może budzić pozytywne skojarzenia? Zdarzenie to należy do kategorii wydarzeń wstrząsających, traumatyzujących i w pierwszej chwili trudno sobie wyobrazić, że mogłoby wiązać się z nim coś pozytywnego. A jednak. Wśród wielu historii o heroicznych walkach i bohaterskich czynach można znaleźć jedną nadzwyczaj ciekawą opowieść o międzygatunkowej przyjaźni.
Wojenne losy niedźwiedzia Wojtka
Mowa o pewnym zwierzaku, który nie tylko brał udział w walce pod Monte Cassino, ale w ogóle został kapralem. Niedźwiedź Wojtek to bohater, którego historia jest równie niesamowita jak fakt, że stał się on żołnierzem polskiej armii. Miś ten został przygarnięty przez żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii jako sierota. Wojacy w warunkach polowych czule opiekowali się zwierzakiem, karmiąc go mlekiem z butelki po napoju wysokoprocentowym i wychowując niczym prawdziwe dziecko. Wojtek szybko urósł, i chociaż budził lęk w osobach nieznających go dobrze, to zachowywał się nadzwyczaj przyjaźnie w stosunku do ludzi. Towarzysząc żołnierzom od swoich najmłodszych lat, nauczył się pracować tak jak oni. Pomagał w przenoszeniu artylerii, a w wolnych chwilach bawił się w zapasy z ludźmi, psocił na swój zwierzęcy sposób, na przykład zabierając ukradkiem jedzenie. To towarzyskie stworzenie było pupilkiem kompanii, a jednocześnie bardzo bliską istotą dla wszystkich ludzi, którzy musieli sobie organizować namiastkę normalności w warunkach dalekich od normalności.
Udział Wojtka w bitwie o Monte Cassino polegał na noszeniu skrzyń wyładowanych amunicją. Przekazy głoszą, że niedźwiedź nosił je zupełnie jak człowiek. Po wojnie trafił do zoo, ponieważ nie umiał i nie mógł żyć na wolności wśród swoich. Tam doczekał końca swoich dni. Historia tego misia jest najlepszym dowodem na to, że los ludzi i zwierząt jest ze sobą ściśle związany.