Polskie wina na Dniach Miasta

Pochodzę z miasta na zachodzie kraju, gdzie tradycje winiarskie widać na każdym kroku. Mieszkam w mieście w którym raz w roku, zawsze bliżej jesieni, odbywają się Dni Miasta. Są to liczne okazje do świętowania. Odbywają się koncerty znanych muzyków i zespołów. Zjeżdżają się mistrzowie rękodzieła ze swoimi pracami, które wystawiają na jarmarku a dla dzieci powstaje specjalna strefa z wesołym miasteczkiem.

Nasze polskie wina są najlepsze

 

polskie winoPodczas Dni Miasta można skosztować polskiego wina, które jest wyrabiane w lokalnych winnicach na przedmieściach. Z powstaniem winnic wiąże się historia, która mówi, że moje miasto powstało na winnym wzgórzu wśród latorośli. Z czasem, gdy wieść się rozniosła po kraju, zaczęli tu zjeżdżać winiarze z całego kraju po to, aby powymieniać się doświadczeniami. To była świetna okazja, aby każdy mógł się pochwalić swoimi wyrobami, czyli polskim wino. Polskie wino zawsze cieszyło się dobrą sławą, dlatego za winiarzami przyjeżdżali do miasta liczni turyści z Europy. W ten sposób winiarze z rodzinami zaczęli się na winnym wzgórzu osiedlać a miasto się rozrosło. Tradycja Dni Miasta jest zachowana do dziś a winnice produkują do dziś polskie wino, starą recepturą. Kiedyś przyjechali do mnie znajomi z innego regionu Polski. Znaliśmy się jeszcze z czasów studiów i zawsze, gdy im opowiadałam o naszym miejskim święcie, chcieli przyjechać. W końcu udało nam się umówić w dogodnym dla wszystkich terminie. Zabrałam ich na jarmark, gdzie mogli spróbować zarówno oscypka prosto od górala jak i kupić od niego skórę. Dalej mogli skorzystać z porad wróżki albo przejechać się kolejką. Największą dla nich jednak atrakcją była możliwość skosztowania polskiego wina, które pochodziło z tego regionu. To była dla nich nowość oraz duża atrakcja, ponieważ nigdy nie pili wina bezpośrednio kupionego u winiarza. Spróbowali każdego rodzaju – zarówno białego, czerwonego jak i różowego. Ponadto każde było w wersji wytrawnej, słodkiej i pół-wytrawnej. Muszę przyznać, że było co próbować – sporo tego, ale i warto.

Uważam jednak, że kiedyś Dni Miasta były bardziej lokalne. Dzięki temu były bardziej nasze i promowały naszą lokalną tradycję, historię i produkty. Dziś to święto mimo, że nadal ciekawe i interesujące, stało się bardziej komercyjne, niż kiedyś. Mnogość atrakcji i produktów z całego kraju, zaburza i rozmywa urok naszych lokalnych produktów, przez co przestajemy być kojarzeni jako producent lokalnego wina.