Dorastające dziecko to nie lada wyzwanie dla rodzica. Dla mnie tym wyzwaniem jest mój dojrzewający syn. Czasem naprawdę potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, ale kocham go najmocniej na świecie. Tak to już jest że, mimo iż potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, niedługo potem mięknę i wybaczam mu wszystko.
Dobra gra bez odpowiednich butów do kosza?
Gdy mój syn, któregoś razu przyszedł do domu i powiedział, że potrzebuje nowych butów do koszykówki miałam nie lada problem. Z jednej strony to rodzic ma przecież zaspokajać potrzeby dzieci, z drugiej strony, mój syn miał karę, bo spóźnił się kilka razy do domu. Doskonale jednak wiedziałam, że koszykówka jest jego jedyną pasją i bałam mu się ją odbierać. Tak na wszelki wypadek, a trochę z ciekawości wpisałam w wyszukiwarce Buty do koszykówki Nike i poprzeglądałam chwilę wyniki. Naprawdę chciałam mu takie kupić, bo wiedziałam, jak lubi najki i jak lubi grać. Jednak złość mnie blokowała. Musiałam coś zrobić, więc poprosiłam syna o szczerą rozmowę. Powiedziałam mu otwarcie, że chciałabym kupić mu te buty i że nie chcę go szantażować, ale oczekuję wyjaśnień i przeprosin za jego ostatnie zachowanie. Widziałam jak w jednej chwili Michał zmiękł i wyjaśnił mi co się wydarzyło. W szatni szkolnej zgubił stare buty do grania, nie chciał mi o tym mówić, więc próbował zarobić sam na buty, jak najszybciej, by znów mógł grać w kosza. Rozdawał ulotki w jakiejś galerii, ale na buty Nike, po czterech dniach pracy i tak mu nie starczyło. Nadal ich nie miał, za to szlaban na wyjście tak.
Cóż, tym wyznaniem rozłożył mnie na łopatki. Miał jak najlepsze intencje i chciał sam rozwiązać problem. Nie wiedział jednak, że wcale nie jest tak prosto zarobić na rzeczy. Docenił chyba trud, jaki trzeba w to włożyć. To była prawdziwa lekcja życia. Odrobił ją doskonale, więc następnego dnia poszliśmy razem na zakupy po obuwie sportowe.